Oddajmy miasto w ręce mieszkańców


Miasto należy do jego mieszkańców. Znają je i rozumieją jak nikt inny – są źródłem wiedzy o jego potrzebach, problemach, wyzwaniach. To im na mieście najbardziej zależy – przecież codziennie godzinami przebywają w jego przestrzeni, podobnie jak ich dzieci, rodzice czy dziadkowie. Dajmy im szansę na zarządzanie swoimi małymi ojczyznami – i to już na etapie planowania, nie tylko realizacji. Ich największym sprzymierzeńcami powinni być urzędnicy samorządowi – jako specjaliści od urealniania pomysłów lokalnych społeczności i moderowania ich aktywności obywatelskiej. […]

Woonerfy1, z których zna nas cały kraj, to jeden z setek projektów wymyślonych przez samych mieszkańców, które zaistniały w Łodzi z pomocą budżetu obywatelskiego. Co roku staramy się go ulepszać, a zaangażowanie łodzian we współtworzenie miasta chcemy rozszerzać na kolejne obszary. Do tego samego zachęcam wszystkie samorządy: dajmy mieszkańcom zarządzać – na co dzień, lokalnie, po sąsiedzku – ważnymi dla nich projektami, obszarami, miejscami, inwestycjami. I to już na etapie planowania, nie tylko realizacji. […]
Bo nowa strategia Łodzi to nie tylko rewitalizacja, ekologia czy rozwój gospodarczy, to przede wszystkim rozwój więzi społecznych. […]

I na koniec kilka refleksji po rozmowach z łodzianami. Czy urzędnik w ogóle potrzebny jest do postawienia przez kilku sąsiadów dodatkowej ławki na skwerku? W upiększaniu najbliższego otoczenia? Czy urzędnik wciąż niezbędny jest do wymyślania i urządzania pięknego zieleńca pod oknami kamienicy? Przez samych jej mieszkańców? Czy samorządowy urzędnik musi naprawdę oceniać, czy ludzie mają prawo ułatwiać sobie życie?

Urzędnik, samorządowiec, ma w takich sprawach w Łodzi mieszkańcom wyłącznie pomagać. Wskazać sposoby. Pomóc w przejściu przez maksymalnie uproszczoną „papierologię”. Jeśli już w ogóle ma istnieć w takich procesach – to wyłącznie jako spolegliwy pomocnik, skromny i pokorny moderator lokalnej aktywności. Codziennej aktywności mieszkańców, ich lokalnych nieformalnych stowarzyszeń, ich firm, ich własnej pracy dla Łodzi. Taką Łódź dziś z mieszkańcami współtworzymy i planujemy. Bo tylko taka ma sens.“

Pełny tekst art. czytaj – TU

1Woonerf (wymowa niderlandzka: wonerf) – rodzaj ulicy o wysokim poziomie bezpieczeństwa, uspokojonym ruchu i wysokich walorach estetycznych (zagospodarowana zieleń, np. malowniczo kwitnące wiśnie kanzan) przy zachowaniu miejsc parkingowych i funkcji komunikacji z priorytetem dla pieszych-deptak i rowerzystów.
W skrócie: część miasta o funkcjach ulicy, deptaku, parkingu i miejsca spotkań mieszkańców, rezygnacja z tradycyjnego podziału na chodnik i jezdnię z elementami małej architektury.
Więcej, w tym foto, zob. TU oraz TU

Targowisko jako społeczny hub

„Miejskie targowiska są dziś w Polsce passé. Stanowią one niejako przeciwieństwo modnych obecnie galerii handlowych – postrzegamy je jako miejsca tłoczne, swojskie, nieco tandetne, zdominowane przez seniorów.
W dodatku, kojarzymy je wyłącznie z funkcją handlową. Tymczasem historycznie targowiska, rynki, agory były prawdziwymi – przestrzennymi, ekonomicznymi i społecznymi – centrami miast. Stanowiły one przestrzeń wymiany towarów, ale też informacji, opinii, a nawet idei. Były to niezobowiązujące i inkluzywne miejsca budowania relacji i codziennego „ścierania” się ze sobą mieszkańców. W wielu europejskich miastach odzyskują one swój dawny blask oraz funkcje. Czy powrócą do łask również w polskich miastach? […]

Targowiska po polsku
Polacy odwiedzają targowiska bardzo często. Równo połowa Polaków, wedle badań IPSOS z 2014 r., regularnie korzysta z ich oferty. Niemniej rzadko kiedy traktujemy je jako miejsce spędzania czasu. Nasze codzienne doświadczenie przestrzeni targowych nie zawsze zawiera w sobie element społeczny, co sprawia, że często bagatelizujemy ich znaczenie dla miasta i traktujemy jako substandardową strefę wymiany towaru, a nie żywą, autentyczną przestrzeń publiczną. Tę zastąpiły centra handlowe i wielkopowierzchniowe sklepy meblowe, tłumnie odwiedzane w weekendy przez rodziny.
Zachodzące obecnie zmiany społeczno­‑gospodarcze, związane ze zwiększającą się świadomością ekologiczną, potrzebą autentyczności czy kulturą slow food są dla polskich targowisk znaczącym wyzwaniem, ale i ogromną szansą. Coraz więcej Polaków wybiera produkty droższe w przekonaniu o wartości dodanej, jaką przynoszą, a którą wiążą m.in. z ich jakością, lokalnym pochodzeniem, znaczeniem dla środowiska, sprawiedliwością społeczną czy nawet minimalizacją cierpienia zwierząt. Zmiany te skutkują powstaniem znaczącego, dynamicznie powiększającego się rynku zdrowej, lokalnej żywności czy lokalnego rzemiosła. Tradycyjnie targowiska były miejscami zbytu takich właśnie produktów – zazwyczaj bezpośrednio.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat zaobserwować można coraz więcej prywatnych inicjatyw w formie m.in. targów śniadaniowych, eko‑bazarków, targów tematycznych (jak np. słynne w Trójmieście Bakalie), jak również pojawianie się tzw. food­‑courtów, food­‑halli, czyli większych zamkniętych przestrzeni mieszczących w sobie kilka lub kilkadziesiąt punktów gastronomicznych. Spotykają się one z ogromnym zainteresowaniem, są pełne ludzi, przede wszystkim młodych. Wszystkie te inicjatywy tradycyjnie mogłyby się pojawić na miejskich targowiskach, uzupełniając ich obecną, zazwyczaj stricte handlową funkcję. Taka zmiana nie tylko zaktywizowałaby je ekonomicznie, ale przede wszystkim przywróciła im funkcję żywych centrów społecznych dzielnicy. A należy pamiętać, że historycznie tworzące się targowiska, nawet te z XX wieku, cechują się niebywale dogodną lokalizacją w skali miasta, doskonale przygotowaną do tego, by pełnić powierzone im funkcje. […]“

Pełny tekst tego interesującego artykułu czytaj na portalu Kongresu Obywatelskiego – TU

Udany start Imienin Patrona Ulicy Jana Ostroroga po pandemicznej przerwie

Dopisała pogoda oraz Sąsiedzi. Przyjęta zasada organizacji stołu (zjesz i wypijesz, ile przyniesiesz) kolejny raz nie zawiodła: smakołyków było pod dostatkiem, potwierdzenie na zdjęciach poniżej.
To była udana okazja na odświeżenie relacji sąsiedzkich, w tym także z Policją, która zapewnia mieszkańcom Starego Grunwaldu bezpieczeństwo. Poznaliśmy asp. Monikę Kolasińską – kierownika Rewiru 1. oraz naszą dzielnicową – sierż. sztab. Małgorzatę Kochańską-Lizewicz. Pojawili się też przedstawiciele władz dwóch Rad Osiedli: Starego Grunwaldu oraz Osiedla Grunwald-Północ. I to było miłe!
Atmosfera była sympatyczna, Sąsiedzi siebie ciekawi po długim niewidzeniu spędzili na ożywionych rozmowach prawie cztery godziny. O czym rozmawiano, poza zadowoleniem, że zachowaliśmy zdrowie?

Aktualnym tematem były skutki w naszych domach tzw. cofki, która wystąpiła podczas wtorkowej (22 VI) burzy nad Poznaniem. Zalania w piwnicach i użytkowych pomieszczeniach przyziemi zabytkowych domów Starego Grunwaldu wystąpiły w co najmniej kilkunastu przypadkach – woda wybijała poprzez guliki i urządzenia sanitarne! O nich wiemy, a o ilu nie wiemy? Stąd zachęta, by mieszkańcy zgłaszali takie wydarzenia do Aquanetu.

Pojawiła się też w rozmowach udokumentowana wątpliwość w skuteczność proponowanych przez Aquanet zabezpieczeń przeciwzalewowych na instalacji wewnętrznej budynku, zwłaszcza tak starej, jak w naszych 80-90-letnich domach. Równocześnie podkreślano, że od dłuższego czasu nie widuje się w działaniu służb utrzymania w należytym stanie instalacji kanalizacyjnej w ulicach Starego Grunwaldu. Cofkę kojarzy się więc też z zaniedbaniami w bieżącej konserwacji 100-letniej sieci kanalizacyjnej w tym rejonie miasta. Na dodatek zamierza się do niej podłączyć budowany na 6,2 ha działce przy ul. Grunwaldzkiej 55 ogromny kompleks szpitalny. Obawy o przyszłość są więc uzasadnione.

Zastanawiano się również, na ile rachunki za wodę opadową z dachu, która trafia do kanalizacji, są prawidłowe. Przykład: Aquanet nalicza od 250 m2 dachu 11,5 m3 wody miesięcznie (11 500 l), co daje 46 litrów na metr kwadratowy powierzchni. Przyjmując, że podczas ostatniej burzy (22 VI), która zrobiła tyle zalań i podtopień w mieście, spadło 60 litrów wody na 1 m2 można założyć, że z dachu jw. spływa w miesiącu bliska nawałnicy ilości deszczu, jaki miał miejsce podczas przywołanego wydarzenia. Inaczej mówiąc:  zbliżona do solidnej burze na każdy(!) miesiąc roku. Czy to możliwe?

Zwrócono także uwagę uczestników na podjęty przez Miasto projekt „małej retencji”, czyli przechwytywania deszczówki na potrzeby domowego ogródka, co przyniosłoby nie tylko obniżenie kosztów rachunków jw., ale byłoby również działaniem proekologicznym.

Dodatkowym „wsparciem stołu“ podczas spotkania Sąsiadów i przez nich z zadowoleniem zauważonym, były smaczne produkty z czterech punktów gastronomicznych Osiedla, tj. najstarszej tu pizzerii ‚Skarbiec Smaków‘ (pawilon przy ul. Marcelińskiej 54), ‚Ale Pajda‘ z ul. Ostroroga 37, ‚Natural Bake Crafters‘ – ul. Zakręt 18 (uwzględniany także w aplik. TooGoodToGo), czy Kebs No1 – najnowszy „nabytek“ zlokalizowany we wspomnianym pawilonie – ul. Marcelińska 54. Dodajmy, że stół zdobił piękny bukiet ufundowany przez Panią Małgorzatę z kwiaciarni ‚Helikonia‘ ze wspomnianego już pawilonu (Marcelińska 54). Wszyscy zgodzili się, że tego rodzaju inicjatywy biznesowe na naszym Osiedlu należy wspierać!

Stowarzyszenie im. Jana Ostroroga, które inicjuje Imieniny, może chyba mieć satysfakcję, że z ofertą ożywienia kontaktów sąsiedzkich trafia w potrzeby lokalnej społeczności. Zaprasza mieszkańców do przystępowania do SJO, co będzie ważnym wsparciem dla organizacji.  Bardzo Państwu dziękujemy za żywy oddźwięk na naszą propozycję spotkania sąsiedzkiego. Pojawiły się nawet głosy uczestników, by spotkać się w tym sezonie ponownie na skwerze, np. na zakończenie lata, by pogawędzić przy kawie, dobrej ale, z ciachem.. Kto wie, kto wie…

Poniżej wybrane migawki foto z opisanego spotkania sąsiadów (by powiększyć – kliknij obraz):

Cofka w pomieszczeniach przyziemi domów na Starym Grunwaldzie

Po dzisiejszej popołudniowej burzy z intensywnymi opadami deszczu (22 czerwca 2021 r.) prawdopodobnie wiele pomieszczeń przyziemi, często o ważnych funkcjach użytkowych, zostało kolejny raz zalanych.
Jako SJO zwracamy się z apelem do mieszkańców, u których to negatywne zdarzenie miało miejsce, by koniecznie zgłosili na piśmie(!) ten fakt do Aquanetu, ul. Dolna Wilda 126, www.aquanet.pl; e-mail: info@aquanet.pl, tel. 61 8359 100, w. 994-awarie. Jest to ważne dlatego, iż Aquanet nieraz już podkreślał, że sprawa jest jednostkowa i w sumie marginalna. Kiedyś kopie zgłoszeń mogą okazać się ważne.

Być może to był też powód, dla którego w planach budowy ogromnego szpitala na 6,2 ha działce przy ul. Grunwaldzkiej 55 widnieje podłączenie go do istniejącej ogólnospławnej sieci kanalizacyjnej Starego Grunwaldu, która jak wiadomo, nigdy przez 100 lat nie była w jakiś zasadniczy sposób modernizowana czy rozbudowywana.

Uwadze Państwa polecamy też § 4 posiadanej umowy z Aquanetem z maja (mogą być różne miesiące) 2018 r. na korzystanie z urządzeń kanalizacji ogólnospławnej w zakresie odprowadzania wód opadowych i roztopowych, w którym do obowiązków Spółki należy m.in.: „Zapewnienie zdolności posiadanych urządzeń kanalizacyjnych do odprowadzania wód opadowych w sposób ciągły i niezawodny“.
Można też zajrzeć do „Wyjaśnienia Prezydenta Miasta Jacka Jaśkowiaka nt systemu kanalizacyjnego osiedla Stary Grunwald“ – wpis z 13 maja br. dotyczącego właśnie dzisiejszej kwestii, które znajduje się na stronie SJO (http://janaostroroga.pl ), a także na profilu Fb Stowarzyszenia (https://www.facebook.com/StowarzyszenieJanaOstroroga/ ).

Zachęcamy też Państwa poszkodowanych do podjęcia dyskusji pod niniejszym wpisem, aby łatwiej rozpoznać skalę i zasięg zdarzenia, choć wiemy, że nie wszyscy mieszkańcy Starego Grunwaldu wiedzą o istnieniu SJO. Będzie też zapewne okazja na Imieninach Patrona Ulicy Jana Ostroroga w dniu 24 czerwca br. o godz. 19:00 na skwerze ul. Ostroroga/ul. Zakręt na dalszą rozmowę.